Logowanie

Zaloguj za pomocą
PWZ i hasła

Zaloguj przez
login.gov

Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl

Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.

19 września 2025

Phronesis – praktyczna mądrość

Czy lekarz jest naukowcem, rzemieślnikiem, a może – jak chciał Arystoteles – mędrcem praktycznej mądrości?

Kinga R. wykonywała w prywatnym gabinecie lekarza anestezjologa zabieg zamknięcia pękniętych naczynek na twarzy. Anestezjolog zwrócił uwagę na dwie blizny na jej ciele – po ranie ciętej na prawym przedramieniu w kształcie litery „A” (ślad po młodzieńczej miłości) oraz po ranie tłuczono-ciętej lewego podudzia (wypadek na rowerze). Zaproponował zabiegi redukcji blizn za pomocą lasera, które wykonał kilkanaście dni później.

Relacje pacjentki i lekarza co do realiów tego zabiegu okazały się zdecydowanie rozbieżne. W skardze do Okręgowej Izby Lekarskiej w N. Kinga R. podała, iż lekarz nie powiadomił jej o komplikacjach mogących być następstwem wykonanego zabiegu. Gdyby była świadoma zagrożeń związanych wykonaną terapią, nie wyraziłaby na nią świadomej zgody. Tymczasem po laseroterapii Kinga R. zabiegu odczuwała dolegliwości bólowe okolic oddziaływania lasera, a nadto w tych miejscach pojawiły się wyraźnie widoczne ciemnobrązowe przebarwienia wskazujące na bezsensowność zabiegu. Na kończynie dolnej doszło do owrzodzenia rany. Pacjentka uskarżała się też na zaburzenia adaptacyjne – reakcję depresyjną, obniżenie nastroju z gotowością do płaczu, brak wiary, że nastąpi poprawa, uczucie żalu, zaburzenia snu, brak radości życia. Na końcu Kinga R. stwierdziła, że jej blizny były prawie niewidoczne i nic się w tym zakresie nie zmieniło.

W podjętym przez Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej postępowaniu lekarz podjął dwie linie obrony – jedną irracjonalną, drugą logiczną i jak się okazało skuteczną.

Anestezjolog wywodził, że skoro w naszym ustawodawstwie zabiegi z zakresu medycyny estetycznej mają charakter medyczny, są świadczeniem zdrowotnym i należą do wyłącznej kompetencji lekarzy oraz lekarzy dentystów, a posiadane umiejętności zawodowe w tym zakresie potwierdza certyfikat przyznawany przez uprawnione towarzystwa naukowe i państwowe instytuty badawcze, to fakt nieposiadania przez niego takiego certyfikatu powodował, że wykonywana laseroterapia nie była zabiegiem medycznym lecz kosmetycznym. Sprawa zatem nie podlega kognicji sądu lekarskiego. Ten wątek wystarczy skwitować uwagą, że zgodnie z prawem lekarz posiadający prawo wykonywania zawodu może wykonywać zabiegi z zakresu medycy estetyczno-naprawczej bez uzyskania certyfikatu.

Po drugie, anestezjolog zeznał, iż przeprowadził z Kingą R. wywiad medyczny, poinformował ją o możliwych efektach zabiegu oraz sposobie pielęgnacji skóry w czasie rekonwalescencji. Uprzedził ją również, że zabieg nie zlikwiduje blizn całkowicie, a jedynie może zmniejszyć ich widoczność poprzez usunięcie części tkanki i pobudzenie skóry do przebudowy i zagęszczenia kolagenu. Ostrzegł także pacjentkę, że na skutek działania lasera dochodzi do wypalenia tysięcy dziurek i powstania mikroran, których proces gojenia trwa około tygodnia i w tym czasie należy stosować niezbędne, wskazanych przez niego środki kosmetyczne. Nie pominął też wiadomości, że po zabiegu skóra będzie miała inną strukturę, powstaną przebarwienia, które znikną w ciągu pół roku oraz że zabieg wywoła ból, a jego rezultatem będzie zmniejszenia widoczności blizn, a nie do ich całkowite usunięcie. Anestezjolog zaproponował Kindze R. wykonanie zabiegu najpierw w okolicy blizny na podudziu dla rozpoznania efektów działania lasera. Pacjentka chciała jednak, aby zabieg był wykonany na obu bliznach jednocześnie.

„Zdaniem Rzecznika Kinga R. zdaje się pomijać oczywistość, że medycyna nie jest nauką ścisłą i lekarz nie ma możliwości pewnego wskazania skutku każdej wykonanej operacji czy zabiegu”.

Następnie lekarz wyjaśnił, że do istotnego zmniejszenia widoczności blizn konieczne było ustawienie energii lasera na wysokim poziomie, a parametry pracy urządzenia mieściły się w wytycznych producenta. Z jego wyjaśnień wynikało też, że czasie wizyty kontrolnej okazało się, że Kinga R. stosowała inne preparaty niż przez niego zalecane – wysuszające, a nie nawilżające miejsca zabiegowe, co spowodowało niepożądane owrzodzenie.

Na swoją obronę lekarz przedstawił też kserokopie dokumentów: kartę zabiegów, certyfikat szkolenia z zakresu medycznego zastosowania lasera oraz tabelę dopuszczalnych parametrów lasera.

Ze sporządzonej na potrzeby tej sprawy i uznanej finalnie za wiarygodną opinii biegłego z zakresu chirurgii plastycznej wynika, że podczas zabiegu parametry lasera mieściły się w granicach określonych przez producenta dla zabiegów dotyczących zabiegów na głębokie zmarszczki, bruzdy i blizny, a występowanie bólu jest nieodłącznym zjawiskiem towarzyszącym zabiegom przy użyciu lasera

,W takim stanie sprawy Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej umorzył postępowanie w sprawie odpowiedzialności zawodowej lekarza, tak oto uzasadniając swoje stanowisko: Zeznania lekarza na podstawie całokształtu materiału dowodowego zebranego w sprawie należy uznać za wiarygodne, w szczególności w zakresie przekazania Kindze R. pełnych informacji, także w zakresie wystąpienia po zabiegu dolegliwości bólowych. Za nieracjonalne uznał rzecznik stanowisko poszkodowanej, jakoby lekarz miał ją zapewniać o możliwości całkowitego usunięcia blizn, podnosząc, że w medycynie nie ma stuprocentowej pewności uzyskania określonego efektu. Anestezjolog nie mógł zapewniać pacjentki, że usunie blizny całkowicie, skoro cały proces regeneracji zależy od indywidualnych właściwości skóry pacjenta i procesu odbudowy włókien kolagenowych. Zdaniem rzecznika Kinga R. zdaje się pomijać oczywistość, że medycyna nie jest nauką ścisłą i lekarz nie ma możliwości pewnego wskazania skutku każdej wykonanej operacji czy zabiegu. Nie doszło zatem do naruszenie art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej, gdyż postępowanie medyczne wykonane było z należytą starannością.

Okręgowy Sąd Lekarski oddalił zażalenie Kingi R. na postanowienie rzecznika, przyjmując jego argumentację faktyczną i prawną w całości.

W opisanej sprawie oprócz indywidualnych zagadnień prawnych, procesowych i medycznych przewinęła się jedna kwestia o charakterze uniwersalnym. Czy rację miał rzecznik, stawiając tezę, że „medycyna nie jest nauką ścisłą”. Medycyna czerpie z nauk ścisłych, takich jak biologia, chemia i fizyka, które dostarczają wiedzy o funkcjonowaniu organizmu człowieka i procesach chorobowych. Lekarze stosują metody naukowe, w tym badania kliniczne i analizę danych, aby diagnozować, leczyć i zapobiegać chorobom. Umiejętności logicznego myślenia i analitycznego rozumowania, rozwijane w naukach ścisłych są niezbędne w pracy lekarza. Podsumowując – medycyna nie jest nauką w tym sensie, że nie formułuje niezmiennych praw natury. Oprócz aspektu naukowego, medycyna ma również wymiar humanistyczny. Lekarze muszą uwzględniać emocje, potrzeby i wartości pacjentów, a także etyczne dylematy związane z leczeniem, co w istocie sprowadza się do tego, że w codziennej praktyce lekarz jest wiecznym eksperymentatorem.

Przechodząc do tytułowego phronesis (φρόνησις) – to słowo ze starożytnej greki oznaczające mądrość praktyczną. Arystoteles uważał ją za cnotę i odróżniał zarówno od wiedzy teoretycznej, jak i umiejętności technicznych. Postulujmy by phronesis była kluczową cechą każdego lekarza, pozwalającą na skuteczne i etyczne postępowanie w praktyce klinicznej. Rozwój tej umiejętności jest bowiem niezbędny do zapewnienia wysokiej jakości opieki zdrowotnej i budowania zaufania między lekarzem a pacjentem.

Panaceum 9/2025

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.