Logowanie
Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl
Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.
O zaburzeniach snu rozmawiamy z dr. n. med. Wojciechem Kuczyńskim, lekarzem specjalistą chorób płuc, Ekspert Medycyny Snu Europejskiego i Polskiego Towarzystwa Badań nad Snem.
Rozmawiała Patrycja Proc

Czy jest taka specjalność – leczenie zburzeń snu?
Niestety, na liście specjalizacji nie ma medycyny snu. W Polsce oprócz mnie jest jeszcze dwóch somnologów, czyli osób, które uzyskały europejski certyfikat w zakresie medycyny snu. W krajach zachodnich jak najbardziej taka specjalizacja widnieje, natomiast w Polsce jej po prostu nie ma. Stąd jedynym tytułem, którym moglibyśmy posługiwać się, jest stanowisko eksperta, ja jestem specjalistą chorób płuc.
Czy problemy związane ze snem są częste?
Uważa się, że w Polsce problemy ze snem dotykają aż 30 procent populacji ogólnej i 10 procent dzieci. Ciężko znaleźć drugą chorobę, czy też grupę zaburzeń, która by w tak dużym zakresie dotyczyła populacji ogólnej i pediatrycznej. Chyba można by to porównać tylko do problemu otyłości czy nadwagi.
W jakim stopniu tematyka snu jest powiązana z pulmonologią?
Myślę, że należałoby zacząć od pytania, do jakiego lekarza powinien się zgłosić pacjent, który ma problem ze snem. Tutaj mamy wiele różnych odpowiedzi, rozpoczynając od lekarza psychiatry, po lekarza pulmonologa, aż po neurologa. Pracując w Senare Centrum Medycznym Snu, zajmujemy się opieką interdyscyplinarną nad pacjentami z zaburzeniami snu. Dzięki współpracy specjalistów różnych dziedzin, mamy możliwość opieki wielospecjalistycznej i podejmowania decyzji w zakresie ukierunkowania diagnostyki oraz wdrożenia odpowiedniej terapii. Jest to swego rodzaju przewrócenie systemu, w którym się aktualnie znajdujemy. Jaka jest dzisiaj możliwość diagnostyki pacjenta, który ma zaburzenia snu? Jest to tylko i wyłącznie wystawienie skierowania z podejrzeniem bezdechu sennego, np. do oddziału pulmonologii czy laryngologii w celu wykonania badania diagnostycznego.
Ostatnio dość dużo mówi się o narkolepsji – czym jest to zaburzenie?
Narkolepsja jest chorobą o podłożu neurologicznym charakteryzująca się nadmierną sennością w ciągu dnia. W narkolepsji typu I z katapleksją (czyli napadową, niekontrolowaną utratą napięcia mięśniowego z zasypianiem), pacjent może zasnąć w niebezpiecznych dla siebie i innych sytuacjach, często pod wpływem silnych emocji, jak np. podczas gotowania, jedzenia czy w skrajnej sytuacji na basenie. U podłoża choroby mamy zaburzenie wydzielania białka oreksyny. Białko to jest stabilizatorem pomiędzy stanem czuwania, a zasypiania. Brak białka w organizmie powoduje, że osoba w bardzo prosty sposób ze stanu czuwania zapada w sen. Mamy pod opieką pacjentów, u których np. jeżeli opowiemy im dowcip, to pod wpływem emocji po prostu zwyczajnie zasypiają, stojąc, czemu towarzyszy utrata napięcia mięśniowego, po krótkiej drzemce trwającej od kilku sekund do kilku minut, pacjent budzi się zdezorientowany leżąc na podłodze.
Jakie są najczęstsze zaburzenia snu, które leczycie?
Oczywiście narkolepsja jest zdecydowanie rzadką przypadłością, natomiast najczęstszym problem jest bezsenność, która dotyka od 20 do 30 procent populacji ogólnej. Większość pacjentów z podejrzeniem bezsenności trafia do lekarzy psychiatrów i tam są prowadzeni. Bezsenność generalnie można podzielić na trzy główne grupy: pierwsza – to problem z zasypianiem, druga – z utrzymaniem ciągłości snu i trzecia – z bardzo wczesnym przebudzeniem, po którym pacjent już nie może kontynuować snu. W diagnostyce bezsenności istotne jest kryterium czasu, problem musi trwać dłużej niż trzy miesiące. Bezsenność nie pojawia się znikąd, ona ma jakieś podłoże. Najczęściej oczywiście wynika z dominującej komponenty psychologiczno-psychiatrycznej, w której występuje, np. somatyzacja depresji pod postacią trudności z zasypianiem. Farmakoterapia jest leczeniem wspomagającym proces, ale punktem wyjściowym powinna być psychoterapia, prowadzona w nurcie poznawczo-behawioralnym. Niestety zdecydowana większość pacjentów zgłasza się do lekarza tylko po to, aby dostać leki, dzięki, którym będą mogli zasnąć. A przecież leki nasenne mają silną komponentę uzależniającą, jak również bardzo szybko pacjent się nimi wysyca i już po dwóch tygodniach trzeba zwiększać dawkę leku. Mamy zatem pacjentów, którzy trzy lata przyjmują leki nasenne i nadal nie śpią, co jest naturalną konsekwencją wynikającą z mechanizmu działania leku. Problemem tkwi na etapie diagnostyki – nadal nie wiemy, co było źródłem bezsenności, która u tego pacjenta się pojawiła.
„Często jest tak, że młodzi lekarze pod presją środowiska zaczynają bardzo wcześnie dyżurować, kiedy nie do końca są jeszcze obyci w ich pełnieniu i brakuje im po prostu wiedzy. Oprócz zaburzenia snu, dochodzi zatem jeszcze ta ogromna komponenta stresowa”.
Jak można ocenić, czy pacjent mierzy się z problemem bezsenności?
Jest proste narzędzia, jakim jest dziennik snu, tylko mało lekarzy z niego korzysta. To jest zwykła najprostsza tabela, w której pacjent zaznacza obszary, w których faktycznie śpi. Czy wystąpiła drzemka? Ile czasu pacjent spędził w łóżku na etapie osiągania snu? Jeżeli spojrzymy na takiego pacjenta z perspektywy dwutygodniowej, to możemy powiedzieć znacznie więcej o przyczynach bezsenności. Pacjent może budzić się przecież z powodu bezdechu, ale z perspektywy poranka będzie pamiętał 10 przebudzeń, tylko nie wie, co jest tego przyczyną. Taki pacjent trafia do nas na diagnostykę z podejrzeniem bezsenności, bo on faktycznie w ciągu nocy nie śpi, gdyż dziesięciokrotnie się obudził.
Inna sytuacja jest wtedy, gdy mamy do czynienia z bardzo wczesnym przebudzeniem. Taki problem jest częsty w grupie pacjentów w podeszłym wieku, u których dochodzi z wiekiem do fizjologicznego przesunięcia cyklu dobowego. Pacjent, który ma lat osiemdziesiąt, często idzie spać o godzinie dwudziestej i budzi się o godzinie piątej rano. Czy w takim razie można mówić tu o bezsenności, tylko dlatego że pacjent się obudził o piątej rano? Nie.
Jakie są inne przyczyny bezsenności?
Oczywiście jest grupa pacjentów z problemami somatycznymi. Są to pacjenci przede wszystkim z chorobami układu krążenia, czy chorobami układu oddechowego lub tacy, którzy budzą się w nocy w celu oddania moczu.
Jest też oczywiście grupa pacjentów, u których przyczyna jest określana jako idiopatyczna, czyli nie można jej do końca ustalić. U takich pacjentów może to być komponenta różnych składowych, czasem somatycznych, a czasem psychologicznych. Tutaj od razu powiem, że w takich trudnych przypadkach ogromną korzyścią jest praca w zespole interdyscyplinarnym. Mieliśmy pacjenta z ciężką bezsennością, której przyczyną okazało się przewlekłe zapalenie mózgu, był to zatem problem neurologiczny.
Wspomniał doktor, że aż 10 procent dzieci ma problemy ze snem, skąd taka duża liczba u młodych osób?
Z jednej strony mamy problem bezdechu u dzieci, który w dużej mierze wymaga interwencji laryngologicznej, związanej z przerostem migdałków. Drugą przyczyną jest epidemia chorób o podłożu psychiatrycznym, w szczególności depresji, co m.in. związane jest z ogromnym pędem życia. Kolejnym problemem z perspektywy rodzica, mogą być pewne nietypowe zachowania np. night terrors, podczas których dziecko w wieku 5–6 lat w nocy ma napad krzyku, przy otwartych oczach. Dziecko może wtedy odpowiadać na pytania, potrafi być agresywne, a nawet samookaleczyć się, podczas gdy śpi. Wynika to po prostu z procesu dojrzewania ośrodkowego układu nerwowego dziecka i nie jest objawem żadnej choroby. Problematyka zaburzeń snu u dzieci wiąże się również z moczeniem nocnym.
A ile snu potrzebujemy na dobę?
Każdy z nas ma indywidualne potrzeby, chociaż przyjmuje się, że powinno się spać 6–8 godzin. Zapotrzebowanie na sen jest różne w różnym wieku – noworodek śpi nawet do dwudziestu godzin. Potrzebujemy przede wszystkim, aby sen, był dobry jakościowo i pełnił funkcję regeneracyjną.
Mówiliśmy o bezdechu jako jednej z przyczyn zaburzeń jakości snu, czy bezdech łączy się z powszechną przypadłością, jaką jest chrapanie?
Raczej należy powiedzieć, że chrapanie może być konsekwencją bezdechu sennego. Główną przyczyną bezdechu sennego jest nadwaga i otyłość. W trakcie snu zapadają się drogi oddechowe i pacjent pomimo aktywności swoich mięśni nie może nabierać powietrza. Pomimo, że mięśnie oddechowe są aktywne i próbują przełamać opór powietrza, to po: 10, 15, 30, a nawet 90 sekundach to się nie udaje. W tym momencie pacjent podejmuje rozpaczliwą próbę zaczerpnięcie powietrza, czemu towarzyszą efekty dźwiękowe. Na chrapanie cierpi około 20 procent pacjentów populacji ogólnej, ale to nie oznacza, że każdy z tych pacjentów będzie wymagał specjalistycznej terapii. W wielu przypadkach redukcja masy ciała rozwiązuje problem. Jeżeli jednak pacjent, który chrapie, jest chronicznie niewyspany, zasypia nad książką, albo co gorsza prowadząc samochód, to należałoby się zastanowić, co jest źródłem tego problemu? Być może jest to bezdech senny, a bywają pacjenci, u których w badaniu polisomnograficznym stwierdzamy nawet 500 incydentów bezdechów w ciągu jednej nocy.
Jak leczymy bezdech?
To zależy od stopnia ciężkości, mierzonego tak zwanym wskaźnikiem AHI (Apnea-Hypopnea Index), będącym miarą liczby bezdechów i spłyceń oddechu na godzinę snu. Wartości AHI dzielą się na: <5 (norma), 5–15 (łagodny), 15–30 (umiarkowany) i >30 (ciężki). U młodych pacjentów najczęstszą przyczyną są zmiany obturacyjne, czyli np. młodzieńczy przerost migdałków, które się usuwa. Czasami rozwiązaniem będzie zastosowanie wkładek wysuwających żuchwę, tzw. MAD, które powodują zwiększenie światła w drogach oddechowych, dzięki czemu trudniej jest językowi się zapaść. Jeżeli mamy już pacjenta umiarkowanego, to należałoby podjąć próbę leczenia dodatnim ciśnieniem w drogach oddechowych, czyli tzw. protezą powietrzną typu CPAP. Jeżeli mamy pacjenta w stopniu ciężkim, to tutaj już bezwzględnie konieczna jest terapia CPAP, czyli aktywne leczenie dodatnim ciśnieniem w drogach oddechowych.
Chcę podkreślić, że pacjent, który w nocy nie oddycha i ma niskie wartości saturacji, niekoniecznie jest pacjentem, któremu brakuje tlenu.
Czy lekarze ze względu na charakter naszej pracy są bardziej podatni na zaburzenia snu?
Większość lekarzy pracuje w systemie pracy zmianowej. Każdy z nas, doświadczając deficytu snu, musi później ten sen odrobić. I jeżeli lekarz kończy swój 24-godzinny dyżur, to przeważnie idzie spać po to, żeby ten deficyt nadrobić, a potem wieczorem nie może zasnąć. Często jest też tak, że młodzi lekarze pod presją środowiska zaczynają bardzo wcześnie dyżurować, kiedy nie do końca są jeszcze obyci w ich pełnieniu i brakuje im po prostu wiedzy. Oprócz zaburzenia snu, dochodzi zatem jeszcze ta ogromna komponenta stresowa. Oczywiście dyżur uczy samodzielnego podejmowania decyzji, krytycznego myślenia i powoduje, że się rozwijamy. Natomiast nie każda osoba musi być pod względem psychologicznym do tego gotowa od początku swojej drogi zawodowej.
Jak zatem zapobiegać zaburzeniom snu?
Najprościej mówiąc, należy przestrzegać zasad tzw. higieny snu. Polega to na utrzymaniu stałej pory, w której kładziemy się do łóżka i zasypiamy oraz stałej pory, w której budzimy się rano i wstajemy. Wprowadzenie rutyny jest tu bardzo pomocne. Należy pamiętać też, że nie należy najadać się bezpośrednio przed snem. Sypialnia powinna być pokojem wyciemnionym i wygłuszonym, przed snem powinno się wywietrzyć pokój. W łóżku powinniśmy unikać dystraktorów, czyli powinno ono służyć nam do dwóch celów: uprawianie seksu i spania. Nie jemy w łóżku, nie czytamy książek. Odrębnym problemem jest używanie ekranów, oglądanie telewizora, używanie laptopa czy telefonu komórkowego w sypialni. Nie powinniśmy tego robić, a w tej chwili mówi się wręcz o zatruciu światłem niebieskim. A to wszystko niszczy jakość naszego odpoczynku.
Dziękuję za rozmowę.
Panaceum 10/2025