Logowanie

Zaloguj za pomocą
PWZ i hasła

Zaloguj przez
login.gov

Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl

Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.

19 października 2020

Ile osób zachorowało na COVID-19?

Tagi: 

#aktualności

Na stronie www.worldometers.info/coronavirus można śledzić aktualne dane dotyczące rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV2. Analizując je, można pokusić się o ciekawe wnioski. Nie mniej ciekawe przemyślenia mają także lekarze na co dzień zmagający się z „koronaproblemami”.

Zakażenie wirusem rozpoznano już u ponad 33 mln osób na całym świecie, a prawie milion osób (4%) zmarło z jego powodu. Obecnie (dane z 27 IX) zakażonych jest ponad 7,65 mln osób, w tym 65 tys. (1%) pacjentów jest w stanie ciężkim lub krytycznym. W Polsce zakażenie wirusem SARS-CoV2 stwierdzono u 86 tys. osób, z czego 2424 pacjentów (3%) zmarło. Pod względem liczby zakażonych Polska znajduje się na 43 miejscu na świecie i 12 w Europie. Najwięcej w Europie zakażeń zanotowano do tej pory w Rosji (1 mln 151 tys. osób), Hiszpanii (735 tys.) Francji (527 tys.) oraz Wielkiej Brytanii (430 tys.).

Jeśli chodzi o liczbę zgonów na 1 mln mieszkańców, Polska zajmuje 34 miejsce na 48 ocenianych krajów europejskich. Wskaźnik ten wynosi w naszym kraju 64. Najwyższe wskaźniki umieralności odnotowano do tej pory w San Marino (1,2 tys.), Belgii (860), Andorze (686), Hiszpanii (668), Wielkiej Brytanii (617) oraz we Włoszech (593).

Ciekawie w tym zestawieniu wypada Szwecja, w którym to kraju nie wprowadzono ograniczeń epidemiologicznych wobec mieszkańców, jedynie domy pomocy społecznej były zamknięte przez 6 miesięcy, tzn. nie wolno było ich odwiedzać osobom z zewnątrz, a mieszkańcom ich opuszczać. Wiele starszych osób do tej pory dobrowolnie stosuje też izolację domową (nie jest ona narzucona przez prawo). W Szwecji przy ogólnej liczbie mieszkańców 10,23 mln, liczba zakażonych wynosi 91 tys. Natomiast wskaźnik umieralności plasuje ten kraj na wysokim 7 miejscu zaraz po Włoszech, wynosząc 581 przypadków na milion mieszkańców.

W Łódzkiem do tej pory odnotowano 6325 przypadków zakażenia wirusem SARS-CoV2, a z jego powodu zmarło już 273 osób.

Placówki medyczne – bezpieczne czy nie?

Niewątpliwie obok domów pomocy społecznej miejscami o większym ryzyku zakażenia pozostają szpitale i inne placówki medyczne. Co ciekawe jednak, w miejscach o potencjalnie bardzo wysokim ryzyku transmisji wirusa, tj. w gabinetach stomatologicznych, odnotowano do tej pory pojedyncze przypadki zakażenia. Widać, że środki ochrony stosowane szeroko w tego typu placówkach medycznych po prostu działają.

Jednak wirus jest i nie odpuszcza. W ostatnim czasie dostaliśmy e-mail od naszego izbowego kolegi: „No i stało się, jestem na kwarantannie. Ale mój pacjent zawalił cały szpital. Wiele konsultacji, OIT i respirator. A wystarczyłoby robić testy wszystkim pacjentom i personelowi […]. Ewakuacja pacjentów, szukanie po sznurku, kto miał kontakt, zalecenia co dalej, to wszystko robimy sami – szpital, oddział. Masakra. Oby szczęśliwie się skończyło”. Ta historia skończyła się szczęśliwie, wszyscy z kontaktu mieli wynik ujemny.

Ale problemów, z jakimi borykają się na co dzień, lekarze w szpitalach i POZ-tach, jest znacznie więcej. Niewątpliwie epidemia obnażyła wszystkie braki funkcjonowania systemu, pozostawiając lekarzy i pacjentów samych sobie. Pomimo ciągłego rozwoju oprawy biurokratycznej, właśnie na tym poziomie system okazuje się być najbardziej niewydolny. Wydaje się, że relatywnie niskie wskaźniki umieralności w Polsce zawdzięczamy w dużym stopniu pracy poszczególnych lekarzy, którzy otoczyli opieką swoich pacjentów.

Polecam lekturę wybranych wypowiedzi lekarskich, pobranych z portali tematycznych dla lekarzy.

PP

„Warszawa, pacjent ze Śląska, w stolicy od miesiąca. Przychodzi do mnie do NPL."

Objawy wskazujące na Covid na sto procent (suchy kaszel, duszność, wysoka temperatura, utrata węchu i smaku), od dzisiaj i jego dziewczyna podaje, że zaczyna tracić węch i smak. Okazuje się, że w weekend takimi nikt się nie zajmie. Ja jako lekarz NPL wystawić skierowania przez gabinet.gov.pl na test nie mogę. Sanepid nic nie potrafi doradzić. Z zakaźnego pomimo ewidentnych objawów i skierowania do szpitala odsyłają go z informacją, że ma w poniedziałek zgłosić się do lekarza rodzinnego po skierowanie na test. Rodzinny jest, ale... w Zabrzu. Kasy na test komercyjny nie ma. Nie ma dla takich chorych miejsca w Polsce w weekend, nic dziwnego, że statystyki weekendowe są »lepsze«”.

„Oddziały zakaźne w województwie śląskim są już niemal pełne. (A jako województwo mamy ich najwięcej w kraju.) W najbliższym czasie absolutny brak miejsc. Specyfika pacjenta – szybki wypis niemożliwy. Typowy czas pobytu zawsze sporo powyżej tygodnia. (Nie dotyczy OIT – jeszcze dłużej.) Liczba łóżek to nie tylko liczba mebli, ale personelu i dostępu do źródła tlenu w ścianie. A zakaźnicy (jeszcze nas zostało myślę jak Spartan – koło 300 szpitalnie czynnych, połowa w wieku okołoemerytalnym) przemęczeni, lekceważeni, skrajnie zniechęceni z jedyną perspektywą na gorsze. Od początku epidemii robiono z tego niemal tylko nasz problem. Przypomnę zabarykadowane SOR-y, nieprzyjmujące pacjentów z gorączką. I teraz wytyczne, że każdego chorego ma skonsultować zakaźnik. Więc mamy prowadzić podwójne leczenie – szpitalne i ambulatoryjne. Od lat zakaźnictwo mocno niedofinansowane, prawie nikt nie otwierał w tej dziedzinie rezydentury. Tylko się mówi, że zakaźnicy się tym i tamtym zajmą. Otóż nie zajmą się. Kwestia chwili, jak obłożone będą oddziały zachowawcze o profilu internistycznym.

PS Dziękuję Kolegom innych specjalizacji którzy podjęli pracę z chorymi zakażonymi”.

„Mam pytanie. Pacjent po wypadku w górach, prawdopodobnie ze złamaniem, zaopatrzony doraźnie przez GOPR jedzie do szpitala i nie zostaje przyjęty, bo nie ma aktualnego testu na COVID. Pobrany zostaje wymaz, a pacjent jedzie do domu. To normalne obecnie? Piszę z perspektywy dentysty, który akurat zjeżdżał z chłopakami z gór na rowerze. Dowiozłam go do szpitala i... ściana. Po prostu chciałabym się zorientować, jak to teraz funkcjonuje. Pacjent odesłany do domu”.

„Przed chwilą pacjentka umyślnie okłamała pre triage, żeby dostać się do mnie na wizytę. Podczas wizyty podała: gorączkę, zaburzenia smaku i węchu, kaszel, duszność. Na pytanie, dlaczego okłamała ratowników, powiedziała, że zrobiła to specjalnie, żeby dostać się do lekarza. Czy mogę ją pociągnąć do jakiejkolwiek odpowiedzialności prawnej?”

„Witam, taka sytuacja: pacjentka i mąż chorzy od 4 dni, bóle mięśni, kaszel, stan podgorączkowy, dzisiaj telefon z sanepidu i objęcie ich kwarantanną, u kolegi w pracy COVID dodatni. Telefon z sanepidu, że lekarz POZ-etu ma skierować na test. Jeśli są na kwarantannie, to czy nie powinien pokierować sanepid?”

„Pacjentka z Ukrainy, od 6 lat w Polsce. Ma nadany numer pesel, podobno płaci składki na ubezpieczenie zdrowotne, nigdy nie była w Polsce u lekarza, nie ma złożonej deklaracji POZ-etu. Dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne w firmie ubezpieczeniowej. Po kontakcie z zakażonym SARS-CoV2 – ma nałożoną kwarantannę, podobnie jej chłopak. Od dwóch dni objawy – gorączka, brak węchu. Co robić w takiej sytuacji? Sanepidu to nie interesuje, wymazu nikt nie chce zrobić, bo nie ma deklaracji POZ-etu, a bez wizyty w przychodni jej nie wypełni. Dzwonili do szpitala zakaźnego, nic nie zrobią, bo nie byli nigdy leczeni w Polsce. Do tego kwarantanna i nie mogą opuścić mieszkania... Jakieś rady?”

„Sytuacja z dzisiaj. Dwa dni temu teleporada –  pacjent podaje wszystkie cztery objawy dostaje więc skierowanie na test (ma je od tygodnia, jest kucharzem, a w ogóle to jest właśnie w pracy). Wykonuje go dopiero wczoraj. Ja od wczoraj jestem na urlopie. Mimo to sprawdzam dzisiaj rano wynik – okazuje się dodatni. Proszę pielęgniarkę z poradni, żeby poinformowała pacjenta i po konsultacji z sanepidem zaleciła zgodnie z wytycznymi pojechać do szpitala zakaźnego. Dodam, że próbuję się oczywiście bezskutecznie dodzwonić do tego szpitala. Więc pacjent jedzie. A tam Pan Doktor mówi, że on żadnego wyniku nie widzi i że nie będzie się zajmował tym pacjentem. I co dalej? Przecież nie udostępnię danych do logowania do banku, żeby ktoś zobaczył wynik. Takiego bałaganu to jeszcze nie było. Jestem przerażona”.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.