Logowanie

Zaloguj za pomocą
PWZ i hasła

Zaloguj przez
login.gov

Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl

Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.

25 września 2024

Bajka z mchu bez paproci

Z wielkim zainteresowaniem czytam wspomnienia różnych osób o wakacyjnych zagranicznych wojażach. No, może z wyjątkiem all inclusive, bo doprawdy od dawna próbuję trochę schudnąć z dość mizernym rezultatem, natomiast...

Natomiast chcę się podzielić swoją wakacyjną zażyłością z... mchem. No: z MCHEM! Codzienne kilkakrotne wędrówki leśnymi duktami po pewnym czasie zaczynają działać jak narkotyk. Drożyny szersze lub węższe wypełnione mnóstwem wieloletnio deptanego igliwia, drobniutkimi szczątkami różnorakich spadniętych gałązek, pogniecionymi szyszkami, z prześwitującym tu i ówdzie szarawym piachem-otoczone są z obydwu stron mchem. „Morzem mchu”.

Od czasu do czasu jak wysepki resztkowego wytartego dywanika pojawia się także pod stopami, ale jest tak zdeptany, że właściwie nie wiadomo, co to. Zasadniczo meandruje (mechandruje?) wchodząc zakolami w ścieżynę z lewej i z prawej. Jest po prostu ewidentnie i bezdyskusyjnie mchowo zielony.

Gdyby położyć się na ścieżce i z tej pozycji przyglądać się jego przepysznej puszystości – tworzyłby parterowy gęsty las w poszyciu. Wspinający się po różnych nierównościach, wzgórkach i dołkach, opanowujący je wszechwładnie. Istotnie to „poszycie”, jakby ktoś delikatną niewidoczną nicią połączył nieprzerwanie przewspaniałe kępki. Jeśli coś je od czasu do czasu wywraca do góry nogami, to poszukujący pożywienia nocą dzik, no, ale jest to jego egzystencjalny teren.

W tym niewysokim przegęstym lasku z rzadka wysterczają ociupinkę wyższe jaśniejsze porosty. O tej porze roku (sierpień) z mchowego lasu wyrastają w nieregularnych grupkach wrzosy, tworząc las pierwszego piętra. Docierającym tu wędrującym słonecznym plamom zawdzięczają swój stopień zaawansowania w kwitnieniu; równoczasowo czubki bladopopielate oraz tu i ówdzie jasnowrzosowe. Jagodziska pomijam, tu ich nie ma. Grzyby takoż, jeszcze nie czas na nie.

Natomiast ewidentnie Król Mech nie godzi się na współistnienie z trawą. Czasem jakaś mizerota wyrośnie na ścieżce, ale mech zdecydowanie wygrywa, okrywa ścisłe grunt, nie pozostawia wolnych szczelinek.

W niektórych krajach, a ponoć także w Polsce, rośnie trend pokrywania mchem płaskich dachów, aby miejscowo złagodzić gorącość klimatu i zatrzymać wodę. Ponoć mech potrafi wchłonąć kilkadziesiąt razy więcej wody niż sam waży. No, nie bardzo wiem, czy to dużo. Trzymana w dłoni grudka mchu jakby nic nie ważyła!

Wiem, że w Polsce Król Mech jest pod ochroną. Kradzież z lasu zagrożona jest mandatem. Najdokładniej można to zrozumieć, spacerując wzdłuż jego rozległych pól tuż po deszczu. Jaka soczysta zieleń! Jaki zapierający dech wilgotny zapach! Jaki aksamit w dotyku! Sosny stanowiąc, het wysokościowce – zgadzają się z moimi poglądami przez łagodne potakiwanie koronami na wietrze. No tak. Koronami. W królestwie.

W sklepiku homesweethome natrafiłam na pudełeczka z ozdobnym mchem made in China. Okazał się naturalny. Jakoś sztucznie wytwarzany? Nie pod ochroną? Przy okazji porównajcie państwo. Gdzie mu do naszego???

Tekst i zdjęcia Krystyna Borysewicz-Charzyńska

Panaceum 9/2024

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.