Logowanie

Zaloguj za pomocą
PWZ i hasła

Zaloguj przez
login.gov

Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl

Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.

23 marca 2024

„Przyszła i stanęła przy mnie” – choroba w wierszach polskich poetek

Profesor Andrzej Szczeklik – lekarz, naukowiec, pisarz i filozof medycyny, autor książek „Katharis”, „Kore”, „Nieśmiertelność”, a także oczywiście „Interny Szczeklika” – pięknie napisał, że „medycyna i sztuka wywodzą się z jednego pnia. Obie biorą początek w magii – systemie opartym na wszechmocy słowa”.

Jerzy Ciesielski

Magiczność i tajemniczość najmocniej wybrzmiewa w poezji. Poeci powtarzają jak mantrę prorocze słowa: „non omnis moriar”. Wierzą, że śmierć nieuwieczniona w poemacie jest śmiercią daremną. Upamiętniają siebie umierających, a przez to także swoją sztukę – sztukę życia i sztukę tworzenia, przemijanie. Lirykę z medycyną powiązały utwory, które Joanna Grądziel-Wójcik nazwała „wierszami szpitalnymi”, rozgrywającymi się „w scenerii szpitala, która decyduje o wypowiedzi podmiotu, stanowiąc jej tło lub urastając do rangi tematu”. Wedle Beaty Morzyńskiej-Wrzosek w twórczości współczesnych polskich poetek odnajdujemy „obrazowania doświadczania siebie w chorobie” przez „metaforyczne rejestrowanie uprzedmiotowienia ciała, jego osłabienia, narastającego napięcia”. Choroba stała się przedmiotem refleksji u Haliny Poświatowskiej, Anny Świrszczyńskiej, Joanny Pollakówny, Ludmiły Marjańskiej,  Anny Lipskiej. Utwory tych poetek cechuje uświadamianie ułomności ludzkiego organizmu oraz poetyckie definiowanie uczucia odizolowania i bezradności. Ich wiersze kreują doświadczanie doznawania ciała poprzez natężony ból, kruchość ludzkiej kondycji oraz bezradność przed postępującym zniszczeniem. Istotną grupę tropów w korpusie tekstów wymienionych autorek stanowią metaforyczne prezentacje efektów zatrzymania, zamknięcia, nienależenia do świata sprzed choroby. Ale jednocześnie odnajdujemy w tej poezji manifestowanie pragnienia zachowania w zmedykalizowanym procesie chorowania śladów dawnego życia i niepostrzegania siebie wyłącznie w roli pacjentki.

Akt zanurzania się we własne ciało przedstawia Halina Poświatowska w wierszu ***codziennie:

codziennie

sekuję moje ciało

wszystkie wnętrzności

wyjmuję i oglądam

oddzielnie układam

pragnienie

tęsknotę

ból

doskonale apolityczna

aspołeczna

siedzę w kucki

nad stosem mięsa

segreguję

jak rzeźnik w jatce

pragnienie

tęsknotę

ból

 

Anna Świrszczyńska w napisanym tuż przed śmiercią liryku, którego już tytuł uruchamia kompozycję metaforyczną: „Jutro będą mnie krajać”, woła:

Przyszła i stanęła przy mnie.

Powiedziałam: Jestem gotowa.

 Leżę w klinice chirurgicznej w Krakowie,

jutro

będą mnie krajać.

Jest we mnie wiele siły. Mogę żyć,

mogę biegać, tańczyć i śpiewać.

To wszystko jest we mnie, ale jeśli trzeba,

odejdę.

Dzisiaj robię rachunek z życia.

Byłam grzesznicą,

Biłam głową o ziemię,

Prosiłam o przebaczenie

ziemię i niebo.

Byłam piękna i szpetna,

mądra i głupia,

bardzo szczęśliwa i bardzo nieszczęśliwa,

często miałam skrzydła

i pływałam w powietrzu.

Zdeptałam tysiące ścieżek w słońcu i w śniegu,

tańczyłam z przyjacielem pod gwiazdami.

Widziałam miłość

w wielu oczach człowieczych.

Zjadałam z zachwytem

swoją kromkę szczęścia.

Teraz leżę w klinice chirurgicznej w Krakowie,

ona stoi przy mnie.

Jutro będą mnie krajać.

Za oknem majowe drzewa piękne jak życie,

a we mnie jest pokora, lęk i spokój.

Ostatni wiersz Anny Świrszczyńskiej jest jednoznaczny i prosty: przyszłość autorki spoczywa w rękach lekarza – od precyzji ruchów operatora zależy, czy obudzi się następnego dnia. Groza tego zdarzenia nie przeraża poetki – swoją sytuację traktuje z dystansem. Znamienne jest, że w całym wierszu ani razu nie pada słowo „śmierć”, ale poetka wyczuwa jej obecność („przyszła i stanęła przy mnie”), mimo to nie obawia się, bez przerażenia przyjmuje to, co los jej przeznaczył. Czując na sobie oddech śmierci, Świrszczyńska mówi, że niczego nie żałuje, niczego w swoim życiu nie chce zmieniać. Poznała jego wszystkie aspekty – te dobre i te nie najlepsze. Dane jej było chadzać wieloma ścieżkami, tańczyć pod niebem usianym tysiącem gwiazd, kochać i być kochaną, z zachwytem zachłystywać się swoim szczęściem. Świadoma granic własnego biologicznego istnienia, materialności i kruchość ciała mówi nam, że dobrze wykorzystała dany jej czas, nie zmarnowała go, dlatego ze spokojem przyjmuje wyroki: „jeśli trzeba,/odejdę”, bez żalu i pretensji. To przedśmiertne wyznanie można traktować jako wzór ars bene moriendi (średniowiecza sztuka dobrego umierania).

 Joanna Pollakówna zapadła na chorobę, która trapiła ją przez trzydzieści lat, aż do śmierci, nierozpoznana przez lekarzy, pozostająca poza jakąkolwiek uchwytnością – katalogu schorzeń, rokowań, strategii terapii. Brak pewnego rozpoznania miał ogromny wpływ nie tylko na życiową, ale i twórczą drogę poetki, zdanej na walkę z nieznanym przeciwnikiem. Stale towarzysząca Jaonnie Pollakównie choroba wyraża się jej w wierszach paradoksami i przybiera postać poetyckiego obrazu przestrzeni uniemożliwiającej dostęp do drugiego człowieka i urody świata.

Wszystko już zamknięte,

a wejścia zarosły

 chorą tkanką, bólem

i kalekim ostem.

(***Wszystko już zamknięte)

Choroba w twórczości Joanny Pollakówny postrzegana jest jako doświadczenie. Poetka nie dopatruje się w niej kary, mimo że jej schorzenie jest źródłem bólu i poczucia bezsilności. W wierszu „Hiob” wyraża przyzwolenie na cierpienie utożsamiane z uczestnictwem we wspólnocie miłości:

Wiesz, że udręczy

wiesz, że

skaleczy

i mówisz: niechże...

i trwasz. (...)

próżne błaganie,

gdy Ten

co Jest,

burzą wichrową

ciebie zagarnie

w miłosny chrzest.

Konieczność zweryfikowania dotychczasowego postrzegania siebie i otoczenia uwidacznia się w poezji Ludmiły Marjańskiej (**Ani to życie ani umieranie).

Ani to życie ani umieranie

takie szaropajęcze trwanie

omotane siecią

niepotrzebne dzieciom

niepojęte

zamknięte

we śnie

samo w sobie

jak w pustym

za wcześnie

wybudowanym grobie.

Ciężka choroba na kilka lat uwięziła Ewę Lipską w salach operacyjnych, szpitalach, sanatoriach, stanowiąc kanwę jej poezji szpitalnej. Utwory Anny Lipskiej poprzez metaforyczne określenia konfrontują świat z rzeczywistością szpitalną, życie z chorobą. Podmiot liryczny w jej wierszach znajduje się na granicy życia i śmierci, spoglądając na świat z perspektywy chorego, targanego lękiem człowieka. Szpital staje się instytucją oferującą jedynie pozory bezpieczeństwa oraz wolności, znienawidzoną przez pacjenta, z którą bezskutecznie walczy, szukając schronienia po stronie kultury, w fikcyjnych, baśniowych znakach, a samo pisanie przyjmuje funkcję autoterapii.

Nic nie jest pewne.

Nawet rak w mojej tkance

Nawet rak w mojej tkance

nie jest pewny jutra.

(„Nic nie jest pewne”)

Choroba jest nieodłączną częścią ludzkiej egzystencji. Cierpią wszyscy, i zwykli śmiertelnicy, i poeci. W chorobie jesteśmy równi, ale tylko nielicznym dana została zdolność do wyrażania bólu i cierpienia w poetyckich strofach. Rozległy obszar tekstów o doświadczeniu choroby stawia też pytanie: dla kogo piszemy? Jak prześmiewczo napisał Jerzy Pilch: „Zasadą opowieści jest nadzieja na utożsamienie się z nią czytelnika czy słuchacza; jak zdrowy ma się z wyznawaniem choroby utożsamiać? Z kolei u Marii Dąbrowskiej („Dzienniki”) aktywność twórcza w chorobie jest próbą uwolnienia się od ciężaru własnej cielesności przez wyzdrowienie lub śmierć.

Na koniec, tytułem suplementu, zaskakująca paralela pomiędzy poezją a chorobą. Sapho to jedna z rozlicznych pisowni imienia poetki tworzącej w starożytnej Grecji, w Polsce nazywanej Safoną. SAPHO ma również inne znaczenie – jest to zespół chorobowy, nazwany tak w roku 1987. Ten skrótowiec został utworzony z pierwszych liter łacińskich nazw głównych objawów tego schorzenia. S – zapalenie błony maziowej stawów, A – trądzik, P – łuszczyca krostkowa dłoni i stóp, H – nadmierny rozrost kości, O – zapalenie kości.

Panaceum 3/2024

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.