Logowanie
Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl
Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.
Ginekologa, pediatrę, internistę, anestezjologa, pulmonologa i innych specjalistów – zatrudnię od zaraz. Takie ogłoszenie mógłby wystawić niejeden dyrektor szpitala w województwie łódzkim. I nie tylko – bo nasze województwo w niczym nie odbiega od innych części Polski.
Joanna Barczykowska-Tchorzewska
Kolejne oddziały są zagrożone przez brak chętnych do pracy lekarzy. W szpitalach problem braku kadr staje się szczególnie widoczny, bo oddział musi zapewnić pacjentom całodobową opiekę. Dlaczego? Lekarze wolą pracować w innych miejscach, tj. poradniach czy gabinetach komercyjnych, gdzie praca nie jest tak obciążająca, a i kultura pracy jest na zdecydowanie wyższym poziomie.
Poważna sytuacja w szpitalach
Z brakiem kadr walczy aktualnie m.in. dyrekcja szpitala „Madurowicza” w Łodzi, gdzie na ginekologii pozostało zaledwie kilku lekarzy. Chętnych do dołączenia – na razie brak. Podobna sytuacja jest na oddziałach internistycznych. Szpital w Brzezinach nie ma lekarzy na internie, w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi trwają rozmowy lekarzy z dyrekcją w sprawie umów. Na krótko pojawił się konflikt w szpitalu wojewódzkim w Zgierzu, ale udało się go rozwiązać. Nie ma tygodnia, żeby z kraju nie dobiegały informacje o konieczności wstrzymania pracy oddziałów szpitalnych przez brak obsady lekarskiej, tj. niedawno w Głogowskim Szpitalu Powiatowym, podjęto decyzję o wstrzymaniu pracy na SOR. Z kolei w Zamościu i Międzyrzecu Podlaskim konieczne było zamknięcie pediatrii. Jak znaleźć rozwiązanie? Eksperci wskazują konieczność reorganizacji pracy w szpitalach. To właśnie niewłaściwa organizacja pracy, a nie brak lekarzy w ogóle czy wynagrodzenia, są przyczyną tej trudnej sytuacji.
Lekarze są, ale nie chcą pracować w szpitalach
Z analizy Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że w Polsce kształci się o 120 proc. więcej lekarzy niż 25 lat temu. I choć lekarzy w polskim systemie ochrony zdrowia wciąż jest za mało, to na kierunkach medycznych uczy się aktualnie dużo studentów. To oznacza, że za kilka lat w systemie lekarzy już brakować nie będzie, ale czy to uzdrowi sytuację szpitali?
"Dyrektorzy, będąc pod presję ekonomiczną poprawy wyników finansowych, szukali i szukają w oszczędnościach. To założenie z góry jest skazane na porażkę i obniżenie jakości opieki w placówkach. Dlaczego? Poprawy wyników finansowych należy wszak szukać w zwiększeniu przychodów, a nie ciągłym ścinaniu kosztów".
Według ekspertów niekoniecznie, bo problem ze znalezieniem lekarzy w szpitalach, nie bierze się z braków kadrowych, ale z niechęci lekarzy do lecznictwa zamkniętego.
– Są trzy kluczowe czynniki, które wpływają na decyzję lekarza dotyczącą wyboru miejsca pracy: to warunki lokalowe i sprzęt w danej placówce, czynniki finansowe, czyli wynagrodzenie lekarza oraz kultura pracy i relacje w danej placówce. Te pierwsze znacznie się poprawiły na przestrzeni ostatnich lat. Dziś zarówno w szpitalach, jak i przychodniach jest zapewniony odpowiedni sprzęt oraz infrastruktura. Poprawiły się również płace lekarzy. Choć nadal lekarz w Polsce musi pracować więcej niż jego kolega na Zachodzie. Problemem, zwłaszcza w szpitalach wciąż pozostaje jednak tzw. kultura pracy. Problemem są relacje między personelem a dyrekcją oraz między personelem medycznym – mówi Łukasz Jasek, wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi.
Dr J. Jasek wyjaśnia, że w szpitalach wciąż brakuje kultury pracy opartej na dialogu. – Bardzo często dyrektorzy wymuszają na lekarzach i innych pracownikach pewne decyzje czy działania. Brakuje dyskusji. To przekłada się później na relacje między samymi lekarzami oraz całym personelem. A także na relacje personelu z pacjentami – mówi J. Jasek.
Lekarze rezygnują dziś z pracy w szpitalach również ze względu na zbyt duże obciążenie pracą w wybranych placówkach.
– Przez problemy kadrowe w szpitalach, lekarze pracujący na oddziałach stają się jeszcze bardziej przeciążeni pracą, ponieważ brakuje lekarzy do objęcia dyżurów. Częstotliwość dyżurowania przez to się zwiększa – zwraca uwagę Ł. Jasek. – Szpital, szpitalowi nierówny. Podczas gdy w jednym z dużych szpitali, lekarz dyżurny ma 11 porodów na dobę, w innych jednostkach powiatowych na lekarza przypada 0,5 porodu na dobę. To niestety jest przyczyną, dla której przeciążone placówki nie mogą znaleźć lekarzy.
Młodzi lekarze zwracają dziś też uwagę na większy work-life balance, dlatego szukają pracy, która pozwoli im realizować się zawodowo, ale też zachować balans w życiu prywatnym.
– Młodzi lekarze nie boją się szpitali. To dla nich naturalne miejsce do nauki tego zawodu, tylko nie zawsze chcą w nich zostać, właśnie ze względu na zbyt duże obciążenie pracą, brak kultury pracy, brak dobrej komunikacji z dyrekcją czy innymi członkami personelu medycznego. Wiele powinno się zmienić, począwszy od urealnienia godzin pracy w szpitalach, przez szkolenia lekarzy i pozostałego personelu z komunikacji, włączenie zespołów medycznych w proces podejmowania decyzji – podkreśla Ł. Jasek.
Brak przywiązania do oddziału
Dyrektorzy szpitali szukają oszczędności, narzekając na niskie finansowanie ze strony NFZ. Wprowadzają organizację pracy, która ich zdaniem będzie najefektywniejsza pod kątem ekonomii.
– Dyrektorzy, będąc pod presję ekonomiczną poprawy wyników finansowych, szukali i szukają w oszczędnościach. To założenie z góry jest skazane na porażkę i obniżenie jakości opieki w placówkach. Dlaczego? Poprawy wyników finansowych należy wszak szukać w zwiększeniu przychodów, a nie ciągłym ścinaniu kosztów. A jak to zrobić? Przede wszystkim zwiększając ofertę dla NFZ, czyli tak naprawdę dla pacjentów – mówi Ewa Kralkowska, ekspert ds. ochrony zdrowia i członek Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi i tłumaczy, że szpital pod tym kątem finansowym ma podobną strukturę, jak inne biznesy. – Szpital po prostu musi ponieść koszty stałe i osobowe i nie można ich w nieskończoność przycinać. Ważna jest ich proporcja w stosunku do innych kosztów, które są zmienne. Jeżeli dyrektor nie potrafi szukać dodatkowych przychodów, to musi się to odbić na jakości.
Ewa Kralkowska wskazuje, że jednym z kluczowych problemów organizacyjnych jest system zmianowy, w jakim pracują lekarze w lecznictwie zamkniętym, czyli w szpitalach.
– Ten system funkcjonuje w całej Polski, choć jako pierwszy wprowadził go szpital w województwie łódzkim. Taki system szkodzi jednak nie tylko pacjentom, ale też pracującym w szpitalu lekarzom – podkreśla E. Kralkowska. – Dlaczego? Bo szpital to nie fabryka szpilek. Pacjent nie może codziennie widywać innego lekarza. Musi mieć lekarza prowadzącego, a rodzina musi mieć możliwość komunikacji z jednym lekarzem. Wiele problemów wynika po prostu z niedoinformowania pacjenta. System zmianowy to zasadniczy błąd – uważa E. Kralkowska.
Jak prawidłowo zorganizować pracę w szpitalu?
– Uważam, że sytuacje w szpitalach uzdrowiłaby praca na etacie dla lekarzy, którzy związaliby się z jedną placówką. Aktualnie na oddziale, na którym leży 30–40 pacjentów jest zaledwie 3–4 stałych lekarzy. Pozostali pracują w systemie dyżurowym. Pracując w szpitalu w systemie zmianowym zaopatrują pacjentów jedynie doraźnie. Nie mają bowiem czasu na gruntowne zapoznanie się z historią czy dokumentacją medyczną pacjenta – mówi E. Kralkowska.
Dr E. Kralkowska jako argument podaje statystykę z pracy w Komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych przy Urzędzie Wojewódzkim, gdzie co najmniej 70 proc. zdarzeń medycznych wynikało z niewłaściwej organizacji pracy, a nie błędów medycznych. – Żeby prawidłowo zorganizować pracę w szpitalach, nie trzeba więcej pieniędzy, Lekarze uciekają dziś z lecznictwa zamkniętego nie z powodu niskich płac. Te są już dziś mocno wyrównane, a sami lekarze są dobrze opłacani. Dobrze opłacane są również dyżury, dlatego często lekarze dyżurują w wielu placówkach, nie przywiązując się do jednego oddziału. A w dużych jednostkach praca na dyżurach jest trudna i wymagająca, lekarzom brakuje pracy w zespole, więc ostatecznie i tak z niej rezygnują – mówi E. Kralkowska.
Ekspertka przywołuje dawne benefity wspólnej pracy w szpitalach, kiedy lekarze byli zatrudniani na etat i przywiązani do jednej placówki.
– Kiedyś praca z szpitalu była zaszczytem. Lekarze pracowali w zespołach, a młodzi lekarze uczyli się od starszych kolegów i mogli liczyć na wsparcie doświadczonego ordynatora. Praca zmianowa wszystko zniszczyła. Należy z niej zrezygnować jak najszybciej – najlepiej jakimś odgórnym zarządzeniem ze strony Ministerstwa Zdrowia, które wymusiłoby globalną zmianę we wszystkich placówkach w kraju – rekomenduje E. Kralkowska.
Konieczne mapy potrzeb zdrowotnych
Wielu ekspertów wskazuje też na pilną potrzebę stworzenia aktualnych map potrzeb zdrowotnych i zgodnie z nimi zoptymalizować sieć placówek szpitalnych. Niestety, wiąże się to z koniecznością zamknięcia czy reorganizacji części powiatowych szpitali.
– Takie prace były już prowadzone, ale starostom trudno było podjąć decyzję o zamknięciu mniejszych szpitali, które nie mają dziś racji bytu. Powinniśmy do tego wrócić jak najszybciej. Wówczas lekarze mogliby pracować w wybranych ośrodkach, które bez problemu byłyby w stanie skompletować obsadę lekarską i zapewnić dobra opiekę pacjentom – podsumowuje E. Kralkowska.
Panaceum 10/2024