Logowanie
Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl
Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.
W tymże samym okresie, gdy Olga święciła swoje najwyższej miary literackie triumfy, pewna starsza, ciężko chora łodzianka kontynuowała zapiski w siedmiu osobnych zeszytach dotyczące swoich siedmiu kotów. Kolei ich życia, wszelakich różnic. Sposobów na ich indywidualne przywoływanie. Rodzajów ulubionych pokarmów. Chorób, które im w życiu towarzyszyły. Leków, sposobów ich dawkowania. Ponieważ choroba właścicielki kotów postępowała – przekazała owe wymienione zeszyty sąsiadce, z prośbą o ewentualne zapewnienie podopiecznym „późniejszej” opieki. Za sprawą sąsiadki koty znalazły się więc w schronisku dla bezdomnych zwierząt. Pracownicy schroniska, którzy niejedno zło już widzieli, byli zaskoczeni i zbudowani istnieniem poszczególnych kocich dowodów osobistych i historii choroby. Zamieścili w Internecie fotografie schorowanych zwierzaków oraz informacje o sposobie ich hodowania i leczenia. W ciągu tygodnia koty znalazły nowe domy, a ponieważ stale przybywało osób chętnych do adopcji – skorzystało na tej sytuacji kilkadziesiąt następnych, ciężko chorych zwierząt. Historia przepiękna. I wszystko dzięki decyzji właścicielki o szczegółowej pisemnej narracji dotyczącej podopiecznych. Istotnie: czułej narracji.
Sformułowanie dotyczące nagrody Nobla użyte w stosunku do Olgi Tokarczuk przez akademię Szwedzką brzmiało – za wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją reprezentuje przekraczanie granic jako formę życia. Olga komentowała ten werdykt następująco – ta forma przekraczania granic jako forma życia jest bardzo piękna, zgadzam się z nią. Rozumiem ją bardzo szeroko, metaforycznie jako nieustanne poszerzanie pola naszej świadomości. Tak czy owak, wracając do wspomnianych „kocich zeszytów”, zostały tam z pewnością przekroczone granice własnego, ludzkiego życia w odniesieniu do życia pozostałych członków rodziny – zwierząt.
O kocie jako równoprawnym członku rodziny traktuje również ostatnia książka Tadeusza Konwickiego pod tytułem „Iwan Konwicki z domu Iwaszkiewicz” wydana po śmierci autora. Córka pisarza, Maria przeorała twórczość Ojca pod kątem wspominków z życia kilkunastoletniego ukochanego kota Wani. Przodkowie Wani pochodzili z zaprzyjaźnionej z Konwickimi rodziny Jarosława Iwaszkiewicza. Pisarz, pisując zachowania i – hipotetyczne – emocje Iwana skupiał się głównie na jego (niemal codziennych) atakach przewrotności i agresji okazywanych przede wszystkim córce państwa Konwickich – Marii. Sobie pisarz przypisuje raczej rolę służebną. Podkreśla wielokrotnie, że musiał rezygnować przez lata z wyjazdów wakacyjnych, aby opiekować się niewdzięcznym, skłonnym do nieoczekiwanych zachowań kotem. Narracje autora oczywiście tym razem nie ratują życia zwierzęcia, opisuje on nawet jego dramatyczne odejście związane z zaawansowanym wiekiem i ciężką chorobą nowotworową.
Piękną szatę graficzną książki zapewniają między innymi pełne humoru rysunki żony pisarza oraz zdjęcie Tadeusza z przeogromnym Iwanem, na którym to zdjęciu nie wiadomo, kto kogo trzyma w objęciach. W każdym razie czuła, choć męsko-szorstka narracja Konwickiego ujmuje bogate i świetnie podpatrzone życie kota w formie niezwykłego epitafium.
Do podobnych emocji w literaturze odnosił się pięknie i dosłownie ongiś na przykład Zbigniew Herbert. W utworze Czułość z tomu Epilog burzy pisze:
Cóż ja z tobą czułości w końcu począć mam
Czułości do kamieni, do ptaków, do ludzi
Powinnaś spać we wnętrzu dłoni na dnie oka tam
Twoje miejsce niech cię nikt nie budzi.
Bardziej zaś metaforycznie, a mniej dosłownie pisze na przykład Stanisław Barańczak w wierszu dedykowanym Ani jedynej:
Zapomnij. Płakałam w nocy
Ale nie mój płacz cię zbudził
To był wiatr, dygot szyby