Logowanie

Zaloguj za pomocą
PWZ i hasła

Zaloguj przez
login.gov

Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl

Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.

5 listopada 2020

Groził, wyzywał, wszedł na biurko

Pod koniec maja w jednej z miejskich przychodni w Łodzi pacjent znieważył i zaatakował lekarza. Sprawa trafiła do prokuratury, ta jednak umorzyła postępowanie. Lekarz nie odpuszcza, sprawa trafiła do sądu. – Takie sytuacje trzeba nagłaśniać – mówi poszkodowany doktor. – Do pacjentów musi dotrzeć, że takie zachowanie nie jest akceptowane.

Pacjent domagał się wypisania recepty na wybrany antybiotyk już podczas teleporady u innej lekarki. Ta odmówiła, tłumacząc, że antybiotyk nie jest konieczny. Pacjent zażądał więc konsultacji z innym lekarzem, ten z kolei powiedział, że jeśli ma przepisać lek, musi pacjenta zbadać. Już wtedy, podczas rozmowy telefonicznej z rejestratorką przychodni pacjent był agresywny i groził, że „jak tam przyjdzie, to go zaje...”. Po badaniu lekarz po raz kolejny odmówił przepisania wskazanego przez pacjenta leku. – Lekarze z założenia swojego zawodu chcą pomagać ludziom – mówi lekarz. –Jeśli jednak pacjent chce wymusić coś, co jest niezgodne z wiedzą medyczną, po prostu nie możemy tego zrobić.

Łatwo sobie wyobrazić, że odmowa rozjuszyła pacjenta. Mężczyzna nie tylko krzyczał, używając słów uznawanych za obelżywe, ale również wszedł za biurko lekarza, naruszając jego przestrzeń, stanął nad nim i wymachując rękami, ponownie próbował wymusić wypisanie recepty. – Byłem w pracy, nie mogłem pozwolić, żeby pacjent tak się zachowywał – mówi lekarz. Świadkami tej sytuacji byli też inni pracownicy przychodni, także ze względu na ich bezpieczeństwo, musiałem zareagować, dlatego zagroziłem, że wezwę policję, a ostatecznie sprawa trafiła do prokuratury.

Lekarz złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Co ciekawe, po przesłuchaniu poszkodowanego lekarza, rejestratorki i agresywnego pacjenta, prokuratura umorzyła postępowanie ze względu na „znikomą społeczną szkodliwość czynu” i „braku znamion czynu zabronionego”. W uzasadnieniu umorzenia czytamy: „Wobec powyższego należy uznać, iż zachowanie XY nie przekroczyło w tej sytuacji znikomego poziomu społecznej szkodliwości. Przedmiotowe znieważenie ZŹ naruszyło godność osobista lekarza, wyrządzając jednak stosunkowo niewielką szkodę”.

To dla mnie kompletnie niezrozumiała decyzja – mówi mecenas Jarosław Klimek z działu prawnego Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi. – Wykrzykiwane groźby i wejście za biurko lekarza to dla mnie wyraźny atak. Lekarz udzielający pomocy pełni funkcję funkcjonariusza publicznego, atak na niego jest więc atakiem na funkcjonariusza i tak powinien być traktowany. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie konsekwencje poniósłby ten człowiek, gdyby w podobny sposób zachował się w stosunku do policjanta.

Podobnie sytuację ocenia lekarz. Gdyby w sądzie ten człowiek nagle wstał i choćby zbliżył się do składu sędziowskiego, czekałyby go poważne konsekwencje – mówi lekarz. – Tymczasem ataki na lekarzy zwykło się tłumaczyć zdenerwowaniem czy starszym wiekiem pacjentów. To dla mnie kompletnie niezrozumiałe, dlatego ta sprawa będzie miała ciąg dalszy.

Lekarz złożył do sądu zażalenie na decyzję prokuratury. W dokumencie czytamy między innymi: „Zachowanie pacjenta polegające na grożeniu, używaniu wobec lekarzy słów powszechnie uznanych za obelżywe, kierowanie wyzwisk nie może być traktowane jako zachowanie o niskiej społecznej szkodliwości. Tego rodzaju sytuację godzą nie tylko w godność osobistą lekarza, lecz pośrednio także godzi w poszanowanie społeczności lekarzy.

Niskiej społecznej szkodliwości czynu nie należy uzasadniać wzburzeniem, podeszłym wiekiem, stanem epidemii czy stanem zdrowia. W każdych warunkach należy bowiem oczekiwać od innych kultury osobistej, a przez to zachowania się zgodnego z ogólnie przyjętymi zasadami wzajemnego szacunku. Wyrażenia takie jak „przekupny, niedouczony konował”, „złodziejski konował” są używane z rozmysłem. Słowo „konował” ma wydźwięk pejoratywny. Używane jest najczęściej dla wyrażenia niechęci, pogardy i lekceważenia wobec lekarza. Dodatkowo ten wydźwięk wzmacniają określenia przekupny, niedouczony lub złodziejski. Nie są to przypadkowo wypowiadane słowa. W odniesieniu do lekarza mają na celu zdyskredytowanie jego umiejętności i uczciwości. Używający tych określeń wobec pokrzywdzonego musiał o tym wiedzieć i użył ich nie po to, aby wyrazić swoją niechęć i niezadowolenie, lecz po to, aby w ten sposób ugodzić w dobre imię pokrzywdzonego.”.

Wiadomo już, że poszkodowany lekarz będzie dochodził swoich praw przed sądem. – Tu nawet nie chodzi o ukaranie tego konkretnego człowieka – dodaje lekarz. – Chodzi o to, żeby dać wyraźny sygnał, że nie ma zgody na takie zachowanie w stosunku do lekarza.

Na prośbę lekarza nie ujawniamy w tekście nazwisk osób związanych ze sprawą ani nazwy przychodni, w której doszło do zdarzenia.

Justyna Kowalewska

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.