Logowanie

Zaloguj za pomocą
PWZ i hasła

Zaloguj przez
login.gov

Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl

Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.

ISSN: 1233-9938

11 / 2020

Panaceum nr 11/2020

Różne jest postrzeganie śmierci w różnych religiach i kulturach. Nasze katolickie postrzeganie świata zakłada, że śmierć ciała nie jest końcem życia, ale jest prawdziwym początkiem.
Co ciekawe, podobne założenia mają inne ważne religie. Niewątpliwie nadzieja w nieśmiertelność duszy towarzyszy ludziom od dawna, począwszy od starożytnych Egipcjan, którzy przypisywali równie ważną rolę ciału, dlatego po śmierci chronili je przed zniszczeniem. Same pojęcia sądu po śmierci i piekła powstały za czasów starożytnych Greków, którzy umiejscawiali to ostatnie w otchłaniach Tartaru.
W niektórych religiach, jak np. w judaizmie, nie ma jednak w ogóle pojęcia piekła. Natomiast w Koranie zarówno piekło, jak i raj są bardzo szczegółowo opisane. Nieco odmiennie śmierć postrzegana jest przez hinduistów i buddystów. Co do zasady, hinduista wierzy w wędrówkę duszy będącą kolejnymi etapami samodoskonalenia, rozpoczynając ją od rzeczy nieożywionej, poprzez roślinę, zwierzę, człowieka, a kończąc na etapie bóstwa. Ostatecznie dusza ma zespolić się z absolutem.
W buddyzmie także wierzy się w karmę, sansarę (cykl) oraz ostateczne wyzwolenie, nie ma jednak powiązania tożsamościowego duszy i kolejne reinkarnacje są bardziej przypadkowe.
Rozważania o naszej ziemskiej wędrówce i śmierci zdarzają się częściej w listopadowe wieczory. Nadzieja na nieśmiertelność przynosi nieco ulgi w bólu po stracie bliskiej osoby, nie rekompensuje jednak nigdy uczucia tęsknoty i pustki. Lekarzy doświadczenie śmierci dotyka nie tylko w życiu osobistym, ale i zawodowym. Trudno powiedzieć, by ktoś nawet w zawodowych relacjach potrafił zachować się wobec niej obojętnie. Nie bez przyczyny lekarze używają do jej określenia słownych zamienników, np. pacjent zginął, a nie umarł.
Osobnym problemem jest obwinianie lekarzy o wszelkie niepowodzenia zdrowotne, bardzo powszechne w naszym społeczeństwie. To przenosi się z sytuacji pojedynczych na ogólne, zwłaszcza w obliczu rozwijającej się obecnie pandemii. Na naszych łamach psycholog, dr hab. Katarzyna Walęcka-Matyja z Uniwersytetu Łódzkiego mówi (s. 12–13): „W każdej trudnej sytuacji człowiek szuka wyjaśnień i osób odpowiedzialnych, kogoś, kogo można za ten kryzys obwiniać” i dodaje: „Ludzie rozprawili się z mitem, że lekarz pomoże we wszystkim i są zawiedzeni, rozczarowani, bo zapominają, że lekarze to też ludzie, zwykli śmiertelnicy ze swoimi mocnymi, ale i słabymi stronami”. Na naszych łamach opisujemy też krótko bulwersującą sprawę aktu agresji pacjenta wobec łódzkiego lekarza (s. 11) oraz w ślad za tym, omawiamy, kiedy lekarza chroni status funkcjonariusza publicznego (s. 26). Niewątpliwie radzić sobie obecnie jest bardzo trudno również ze względu na szybko zmieniające się prawo, czego dowodem jest powołana w ostatnich dniach października ustawa antycovidowa, o której piszemy na kolejnych stronach (s. 7–8). Jak walczą z wirusem SARS-COV-2 łódzcy naukowcy, opowiada natomiast prof. Wojciech Młynarski z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi (s. 9).
Kolejnym ważnym tematem poruszanym na łamach naszego pisma jest sprawa szczepień przeciwko grypie (s. 16–17). Grypa nie zniknęła i nadal zbiera swoje śmiertelne żniwo. Nawołujemy zatem za ekspertami – szczepmy się. 

Patrycja Proc
przewodnicząca Kolegium Redakcyjnego „Panaceum”
panaceum@oil.lodz.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.