Logowanie

Zaloguj za pomocą
PWZ i hasła

Zaloguj przez
login.gov

Administratorem Państwa danych osobowych jest Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi z siedzibą w Łodzi (93-005) przy ul. Czerwonej 3. Administrator wyznaczył inspektora ochrony danych osobowych, z którym można skontaktować się pod adresem e-mail: iod@oil.lodz.pl

Więcej informacji na temat przetwarzania danych osobowych znajdą Państwo na naszej stronie internetowej w Polityce prywatności.

3 / 2009

Panaceum 3 / 2009

Zagraniczni kierowcy, jeżdżący po polskich drogach, często zadają swoim znajomym pytanie: czym spowodowana jest gwałtowna przemiana, jakiej doznaje Polak w chwili, kiedy siada za kierownicą swego auta. Jakże często bowiem w spokojnego i kulturalnego pana wstępuje demon. Demon prędkości, nieustępujący nikomu, wpychający się w brutalny sposób w miejsca i sytuacje, stwarzający realne zagrożenie dla siebie i innych użytkowników drogi. My, od kilku, czy kilkunastu lat przywykliśmy do chamstwa, panującego na naszych dziurawych jezdniach. Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy są często przerażeni. Kiedy przysłuchiwałem się ostatnio dyskusji prowadzonej na ten temat przez moich przyjaciół z kolegą, który od kilku lat pracuje w Niemczech, pomyślałem, że jezdnia nie jest jedynym miejscem, w którym można zaobserwować takie przemiany w naszych rodakach. Wśród kilku różnych sytuacji, które przyszły mi do głowy, znalazła się praca na bloku operacyjnym. Myślę, że część z naszych Czytelników bez trudu odnalazłaby w pamięci lub przytoczyła z bieżącej pracy postaci kolegów „zabiegowców”, którzy mają dwa oblicza: inne w gronie rodzinnym czy wśród przyjaciół, a nawet na oddziale i w prywatnej praktyce oraz zgoła odmienne przy stole operacyjnym. Jak łatwo można się domyśleć – przemiana, o której piszę, dotyczy sposobu bycia, słownictwa i odnoszenia się do współpracowników (instrumentariuszki!). Każdy, kto bywa lub bywał na bloku operacyjnym, przyzna, że zdarzały się, mało tego, nadal się zdarzają takie sale operacyjne, w których „fruwające” w powietrzu słowa w żaden sposób nie licują z zawodem lekarza. Czyżby w automobilu i przy stole operacyjnym działały jakieś specjalne fluidy?! Jeszcze jeden wątek motoryzacyjny. Wśród polskich kierowców zanika zwyczaj używania kierunkowskazów. W każdej chwili można się spodziewać, że samochód, który jedzie przed nami lub obok nas, gwałtownie zmieni kierunek, zajeżdżając nam drogę. Nasunęła mi się analogia do ludzkich zachowań w sytuacjach życia codziennego, zwłaszcza zawodowego. Często nie informujemy otoczenia, na przykład kolegów z pracy, o naszych zamierzeniach i działaniach. Potem bywamy oburzeni, że mają pretensje o to, że są jakimiś naszymi poczynaniami kompletnie zaskoczeni. Nie wszyscy posiadają zdolność czytania w myślach. Można sobie wyobrazić, jakie zamieszanie i jak wiele złego może spowodować stosowanie tego typu praktyk w procesie leczenia. Proszę porozmawiać na ten temat z tymi kolegami, którym przyszło pracować w systemie zmianowym. Przez dziesięciolecia byliśmy przyzwyczajeni, że uczymy się medycyny od starszego kolegi. Często tym kolegą był ordynator oddziału, a jednocześnie kierownik specjalizacji. Osoba taka przekazywała młodym adeptom trudnej sztuki lekarskiej nie tylko jej arkany, ale była wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o sposób bycia, formy spędzania wolnego czasu i zainteresowania pozazawodowe. Zmian, które w tej sferze nastąpiły, nie sposób wytłumaczyć zabieganiem i notorycznym brakiem czasu. Tym cenniejsze stają się doroczne nagrody przyznawane przez łódzką ORL dla nauczycieli lekarzy.

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.